piątek, 6 lipca 2018

"Trzynaście powodów" - Jay Asher

Tytuł: Trzynaście powodów
Autor: Jay Asher
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2017

Wróciłam do domu. U mnie na łóżku leżał starannie zawinięty pakunek. Dostałam paczkę!
Od kogo? Nie ma danych nadawcy. To ekscytujące. Odsuwam szufladkę biurka i wyciągam nożyczki. Delikatnie rozcinam szary papier, którym ktoś opakował przesyłkę. Pudełko. Pudełko po butach? To nie mogą być one, zbyt lekkie. Podnoszę wieko pudełka. 
Czy to żart? Widzę siedem kaset. Kto dzisiaj ich słucha? Są oznakowane liczbami od jeden do trzynastu. No dobrze. Zobaczymy.


Słyszę jej głos. Hannah Baker. Dziewczyna z mojej klasy, która umarła dwa tygodnie temu. Zabiła się. Mam ciarki, bo mówi, że dowiem się, jakie były powody jej śmierci. Ja byłam jednym z nich.

Tak brzmiałabym, gdybym była na miejscu Clay'a Jensena. W tej książce, to on doznaje tego okropnego uczucia. To on otwiera nożyczkami to "coś", czując podekscytowanie. Nie wie jednak co go czeka i jak zmieni się jego życie po odsłuchaniu trzynastu stron kaset magnetofonowych.
Chłopak przesłuchuje trzynaście historii opowiedzianych przez Hannah. W ten sposób staje się świadkiem tych przykrych sytuacji jakie spotkały dziewczynę. W ten sposób staje się świadkiem jej bólu, cierpienia, osamotnienia... okropnych, ostatnich miesięcy jej życia. Zaczyna rozumieć i przeżywać po części to samo co ona. Już nic nie będzie takie jakie było wcześniej. Nie po poznaniu prawdy. Nie po przesłuchaniu tych nagrań.


Rozpoczęłam wakacje dosyć wcześnie, bo w maju. Tak, to wszystko dzięki maturze.(!) Mimo miliona innych książek, które czekały w kolejce od bardzo dawna, postanowiłam przeczytać właśnie opowieść o tej parszywej trzynastce. Liczyłam na coś "lekkiego". Owszem, miałam świadomość, że jest to historia o śmierci, a konkretnie o samobójstwie. Ale czytałam już utwory o tej tematyce. I wiecie co myślę? Myślę, że to, czy dzieło jest "lekkie" czy "ciężkie" zależy głównie od tego, w jaki sposób jest napisane, a nie od tego o czym jest. Nie spodziewałam się, że ta lektura, którą trzymałam wtedy w dłoniach po prostu mnie zabije. Tak. Zrobiła to. Zniszczyła mnie.
Ale nie przerywajcie. Bo to nie ma wielkiego znaczenia.

Czytałam ją dość wolno, co nie wynikało z tego, że to kompletna nuda. Po prostu nie miałam czasu i... i sięgnęłam po nią w złym okresie mojego życia. Na szczęście nie biorę tego pod uwagę i wystawię jej ocenę taką, na jaką - według mnie - naprawdę zasługuje.


Na samym początku musiałam się przyzwyczaić do narracji. Jednak do tego przywykłam dość szybko. Wraz z postępem w czytaniu zaczęłam dostrzegać różnicę w zachowaniu dziewczyny. Upadałam razem z nią. Jednak z początku naprawdę nie rozumiałam jej smutku. Myślałam, że przesadza. "Daj spokój Hannah, naprawdę to Cię zniszczyło? Czy Ty aby trochę nie przesadzasz?" Te pytania tkwiły w mojej głowie przez pierwsze rozdziały. Największe wrażenie robiło na mnie to, że ona tak łatwo odgadywała moje myśli. Przewidywała to, co ludzie mogą myśleć i sądzić o jej powodach. I to mnie przerażało. To był moment, kiedy myślałam: "kurcze, to naprawdę jest dobre". Ona wiedziała, że ja i bohaterowie tego dzieła rozumują w ten sposób. Powiedziała nam - mi i słuchaczom tych kaset, że tak właśnie sądzimy. I miała całkowitą rację.

Dzięki temu, że poznałam całą treść książki teraz naprawdę rozumiem Hannah. I innych ludzi. Zrozumiałam te błahostki, których mnogość spowodowała zepsucie jej psychiki. Rozumiem jak każde najmniejsze wydarzenie ma wpływ na mnie i na Ciebie. Wiem już, że najmniejsze słowo powiedziane w żarcie może być powodem, przez który będziesz leżeć w łóżku i wyć przez najbliższy miesiąc. To jest okropne. Ale taka jest prawda. Możesz zniszczyć człowieka jednym, jedynym słowem, czy jednym, jedynym gestem. Nawet o tym nie wiedząc. Albo możesz po prostu spowodować "efekt śnieżnej kuli", rozpocząć coś co rozrasta się i rozrasta. Ty, czynem lub słowem przypniesz komuś łatkę, a potem ta sama osoba, będzie tak traktowana, jak niekoniecznie powinna być. Będzie już zaszufladkowana. Do samego końca.
  
Możesz stać się powodem czyjejś śmierci. Tak po prostu.


Mogę tak pisać i pisać, ale nie sądzę, że ktokolwiek wyniesie więcej z tego co tu napisałam. Żeby to poczuć, zrozumieć i wiedzieć trzeba przeczytać tę książkę. Może dzięki temu uda nam się uratować chociaż parę osób. Może wzrośnie świadomość w społeczeństwie tego, jak niesprawiedliwi nieraz jesteśmy i jak bardzo ranimy innych dla kaprysu. To jest naprawdę ważne. 
Bycie odrzuconym przez ludzi jest jedną z najmniej przyjemnych rzeczy. Szczególnie, że takie osoby przeważnie nie zrobiły nic złego. Są po prostu tymi "kozłami ofiarnymi", które gnębi się, nawet nie próbując ich poznać. Bo na wstępie ten człowiek został już osądzony. Osądzony bez podstaw. Przez głupie plotki.

Polecam tę pozycję. Przede wszystkim dlatego, że warto. Jest to naprawdę ważna książka. Wiem, że dużo ludzi woli czytać coś przyjemniejszego. Często słyszałam jak ktoś mówił: "Jejku, naprawdę czytasz o samobójstwie? To już nie ma przyjemniejszych książek?". Są. Ale takie równie warto czytać. I jeśli kiedykolwiek najdzie Cię na coś "cięższego" to śmiało sięgnij po ten bestseller. Bo wyniesiesz z niego wiele. A poza tym, ta powieść jest naprawdę ciekawa. 
Miłego czytania!

"Nie panujesz już prawie nad niczym. I w pewnej chwili masz już dość walki, jesteś zbyt zmęczony, i postanawiasz sobie odpuścić. Pozwolić, by stała się tragedia..."

"Nikt nie wie ze stuprocentową pewnością, w jakim stopniu jego postępowanie odbija się na życiu innych. Bardzo często nie mamy choćby bladego pojęcia. Mimo to robimy, co nam się żywnie podoba."

Daję tej książce ocenę: 9/10

Adrianna